Senggigi - turystyczna strona wyspy Lombok (Indonezja)

Wyspa Lombok zdobywa coraz większe uznanie wśród turystów i podróżników kierujących swe kroki do Indonezji. Daleko jej jeszcze do zatłoczonego Bali, ale i tu infrastruktura turystyczna pozwala wygodnie wypocząć, a ci, którzy cenią sobie piękno natury bez tłumów ludzi, znajdą dziewicze plaże, majestatyczne góry, dziką dżunglę i unikalną kulturę miejscowych zwanych Sasakami. Nawet w szczycie sezonu (lipiec-sierpień) nie jest tu przesadnie tłoczno od turystów, ale teraz - mimo pięknej pogody - turystów spotyka się tu raczej sporadycznie.



Lombok to kolejna z wysp położonych w łańcuchu archipelagu Małych Wysp Sundajskich. Na powierzchni ponad 4,5 tys. km kw. żyje prawie 4 mln mieszkańców. O wulkanicznym pochodzeniu wyspy nie pozwala zapomnieć malowniczy wulkan Mt. Rinjani (3.726 m.n.p.m., drugi co do wysokości wulkan Indonezji), majestatycznie górujący na jej obszarem.

Z ciekawostek: cieśniną oddzielającą wyspę Lombok od Bali przebiega linia Wallace'a, która rozgranicza obszary, na których występują gatunki flory i fauny charakterystyczne dla Azji Południowo-Wschodniej (na zachód, włączając Bali) od tych charakterystycznych dla Australii (na wschód, włączając Lombok). A odległość pomiędzy tymi dwiema wyspami to zaledwie 40 kilometrów.

Dzisiejszy post poświęcony jest najbardziej rozwiniętej turystycznie części wyspy, czyli miejscowości Senggigi i jej okolicom, w której zresztą się "zbazowaliśmy". Określenie Senggigi umownie dotyczy ciągu osad, hoteli, barów i restauracji rozciągniętych kilka kilometrów na północ od głównego miasta Lomboku (Mataram) wzdłuż prowadzącej nad brzegiem morza drogi, na odcinku od Batu Bolong, poprzez właściwe Senggigi, Kerangdangan, aż po Mangsit. Ci, którzy zamierzają zarezerwować jakieś miejsce pobytu powinni pamiętać, że niektóre hotele/homestaye deklarujące położenie w Senggigi są zlokalizowane w dość znacznej odległości od właściwego miasteczka i dotarcie tam będzie wymagało skorzystania z jakiegoś środka transportu.



Senggigi różni się znacznie od turystycznych kurortów na pobliskim Bali. Nie da się tu zgubić na cały dzień w gąszczu sklepów, kramów, restauracji i centrów handlowych. To tak naprawdę spokojne miasteczko z dość dużą ilością hoteli, pensjonatów, barów i restauracji, zlokalizowanych praktycznie wzdłuż głównej drogi. Oferta jest jednak wystarczająca, żeby zaspokoić gusta i potrzeby wszystkich. Są tu tanie miejsca dla backpackerów, homestaye średniej klasy i "wypasione" hotele (również międzynarodowych sieci) oferujące zakwaterowanie za cenę liczoną w setkach dolarów za dobę. Jeśli chodzi o miejsca, gdzie można znaleźć coś do jedzenia to również przekrój cenowy jest pełen: od tanich warungów (jadłodajni) głównie dla miejscowych, z których jednak nikt nie przepędza turystów, poprzez sympatyczne knajpki oferujące kuchnię indonezyjską i zachodnią, aż po miejsca ociekające wręcz ekskluzywnością, gdzie za obiad trzeba będzie zapłacić cenę równą tej w dobrej warszawskiej restauracji. Do wyboru do koloru, ale egzotycznie i ze smakiem.



Cała okolica to piękne, szerokie i piaszczyste plaże położone w mniejszych i większych zatokach praktycznie na całym odcinku wybrzeża. Plaże są publiczne, ale jednocześnie można w pobliżu znaleźć knajpki, które wystawiają wprost na nich stoliki. Piasek nie jest bielutki (nie jest też czarny), ale w żaden sposób nie ujmuje to piękna lombockim plażom (po biały piaseczek i surferskie fale trzeba się udać na południe wyspy w pobliżu Kuty Lombok - nie mylić z balijską Kutą).



Co można robić w Senggigi? Oprócz zasłużonego relaksu na pięknych plażach warto ruszyć się poza miejscowość. W bliskiej odległości są ścieżki trekkingowe prowadzące do małpiego gaju, można wybrać się na pobliskie wysepki koralowe Gili (Air, Meno, Trawangan) słynące z cudnych podwodnych widoków. Senggigi to też dobra baza wypadowa dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił we wspinaczce na wulkan Rinjani. Lokalny handel najlepiej poobserwować na rynku w Ampenan na północnym krańcu miasta Mataram. Życie i kulturę Sasaków podejrzeć w nieturystycznych częściach wyspy, dokąd można wybrać się z zorganizowaną wycieczką lub na własną rękę. Na całej wyspie dość często odbywają się też wydarzenia kulturalne (festiwale, kiermasze itp.), które są najlepszą okazją, by przyjrzeć się różnorodności wyspy i dostrzec jej zalety. W Senggigi jest też mnóstwo agencji turystycznych, które pomogą zorganizować zwiedzanie wyspy. Można próbować negocjować ceny, szczególnie poza głównym sezonem.

Pozostanie tylko zachować szczególną ostrożność podczas przechodzenia przez ruchliwe ulice. Ruch, jak w całej Indonezji, jest chaotyczny i niebezpieczny. Jakoś tak mam wrażenie, że życie ludzkie nie jest tu najwyższą wartością...


Z Senggigi blisko jest do Mataram (stolicy regionu), gdzie na rogatkach (Ampenan) znajduje się Kebon Roek Market - lokalny rynek ze świeżymi (i bardzo tanimi) owocami, warzywami, rybami i mięsem. Wizyta na takim rynku to atrakcja sama w sobie, chociaż przy dziale rybnym i w pobliżu stoiska z durianem trzeba zatykać nos, a muchy latające wokół wyłożonego na ladach mięsa powodują, że z miejsca ma się ochotę przejść na wegetarianizm.




Informacje praktyczne:

Dojazd do Senggigi: docierając na Lombok z Bali najwygodniej wykupić pełen transfer (autobus - prom - autobus) z południowej części Bali bezpośrednio do Senggigi (lub ewentualnie Kuty Lombok). Cena to 175.000 rupii od osoby, przejazdy takie organizuje codziennie np. biuro Perama Tour. Można zaoszczędzić sobie czasu i nerwów na organizowanie przejazdu samodzielnie. Sam prom (publiczny, powolny) z Bali na Lombok to koszt 40.000 rupii (rejs trwa 4-5 godzin). Z międzynarodowego lotniska Lombok (Praya) można dostać się do Senggigi taksówką (150-200 tys. rupii) lub autobusem firmy Damri (kursują przez cały dzień co ok. 1,5h) za 35 tys. rupii od osoby

Poruszanie się po okolicy: dostępne są taksówki, powozy konne (cidomo), przejazdy motocyklem (ojek), publiczne vany (bemo) lub - dla odważnych - wynajęcie motocykla lub samochodu (aczkolwiek zasady ruchu drogowego, a właściwie ich brak, do tego zniechęca). Z punktu widzenia turysty najtańszą opcją będzie przemieszczanie się bemo. Np. przejazd z Senggigi do Mataram (a właściwie na północne rogatki Mataram, busiki dojeżdżają w pobliże skrzyżowania Jalan Saleh Sungkar Ampenan z Jalan Adi Sucipto i zatrzymują się przy rynku) to zaledwie 5.000 rupii (ok. 1/3 dolara) od osoby. Bemo łapie się na ulicy w dowolnym miejscu, płaci się kierowcy przy wysiadaniu. Za krótki odcinek opłata to 2-3 tys. rupii. Ważne w przypadku wsiadania do pustego bemo czekającego na parkingu na pasażerów: warto zaznaczyć, że chce się skorzystać z transportu publicznego a nie czarteru bemo - do czego będziecie zachęcani - w przeciwnym wypadku może się okazać, że podróż będzie droższa niż wzięcie taksówki. Bemo kursują co kilka, kilkanaście minut od rana do ok. godz. 17, sporadycznie także później. Możecie być pewni, że jeśli idziecie wzdłuż ulicy, bemo nadjeżdżające z tyłu będzie na was trąbić albo nawet zatrzyma się, oferując podwózkę

Zakwaterowanie: tak jak wspominałem - pełna opcja. Od tanich pensjonatów za 9 dolarów za skromny pokój po luksusowe hotele za grube pieniądze. Przy dłuższym pobycie warto rozważyć wynajem - my wynajęliśmy spory, wygodny dom (3 sypialnie, kuchnia, salon, 2 łazienki) w spokojnej dzielnicy zamieszkałej przez indonezyjską klasę średnią i ekspatów (Green Valley, Batu Bolong, Senggigi) za 320 dolarów wliczając rachunki.




Komentarze

Łączna liczba wyświetleń