Internet i telefon

Czasy, kiedy osoby wyjeżdżające na dłużej swój kontakt z bliskimi ograniczały do kilku pocztówek i listów wysyłanych raz na miesiąc (które "już" po trzech miesiącach docierały - albo i nie - do adresata) dawno minęły. Tak samo jak czasy, kiedy przy ekstremalnie wysokich kosztach międzynarodowych rozmów telefonicznych przy okazji rocznych świąt można było sobie pozwolić na trzyminutową rozmowę wśród ogłuszających trzasków na linii.

Dziś, kiedy dla większości ludzi smartfon stał się trzecią ręką, internet (lepszy lub gorszy) można znaleźć dość powszechnie, surfować po sieci można na laptopach i tabletach, a karierę robią wszystkie te Whats'upy, Vibery, Facebooki, Snapchaty, Instagramy czy też inne "Skajpaje" (bo email jest już zdecydowanie passe) łapiemy się na tym, że na kontakt elektroniczny z rodziną i przyjaciółmi poświęcamy nawet więcej czasu, niż jak byliśmy w Polsce. Ale co tu dużo mówić: jesteśmy z pokolenia, które lubi być online 24h na dobę i tak, smartfon to pierwsza rzecz, po którą sięgam, jak się obudzę :)


Posiadanie stałego dostępu do internetu to kwestia indywidualnych preferencji. Znam osoby, które krążą po świecie dość długo i wystarcza im bezpłatne wifi w hotelach czy hostelach, na dworcach, lotniskach czy przysłowiowym McDonaldzie. Dla nas kwestia niezależności i możliwość sięgnięcia po aktualne informacje praktyczne (co? gdzie? jak?) w dowolnym miejscu i czasie jest na tyle istotna, że jedną z pierwszych rzeczy, które robimy po dotarciu w każde nowe miejsce, jest kupno lokalnej karty sim i pakietu internetowego.

W tym poradniku chciałbym przekazać podstawowe informacje na temat jakości i dostępności wifi i internetu mobilnego wraz z przykładowymi cenami. Nie będę w szczegółach rozpisywał się na temat taryf, bo te podlegają ciągłym zmianom, okresowo pojawiają się promocje i oferty specjalne, więc wpis prawdopodobnie szybko by się zdezaktualizował.

Skoncentruję się na ogólnych informacjach, polecanych operatorach, sposobie załatwienia tematu - wszystko wyłącznie na podstawie naszych doświadczeń.


1. Malezja (dane z 2019 r.)

Wifi w hotelach i homestayach z reguły jest całkiem niezłe, choć czasem zależy to od lokalnej specyfiki i wykupionej przez hotel prędkości łącza. Raczej da się z tego spokojnie skorzystać.

Jeśli chodzi o internet mobilny, korzystaliśmy z kart trzech operatorów: Celcom (oferta X-Pax), DiGi oraz Maxis (oferta Hotlink). Mając porównanie zdecydowanie polecamy Hotlink i DiGi. Z sieci Celcom w wielu miejscach (w tym w Kuala Lumpur) praktycznie nie dało się skorzystać (podejrzewam że z powodu zbyt dużej liczby użytkowników i małej pojemności sieci), a z DiGi i Hotlink nie mieliśmy takiego problemu, Wszyscy trzej operatorzy oferują dostęp do internetu w technologii 3G i 4G.

Pakiet 6 GB danych ważny przez miesiąc kosztuje równowartość ok. 35 zł. Wszelkie inne opcje (pod względem ilości danych i okresu ważności) są również dostępne, więc łatwo można dopasować je do swoich potrzeb.

Karty podlegają rejestracji, do zakupu potrzebny więc będzie paszport. Bez problemu i bez przepłacania można to zrobić na lotnisku, ewentualnie w licznych punktach operatorów. Doładowania to z reguły zdrapki, do których wartości sprzedawcy mogą doliczać drobną prowizję

2. Tajlandia (dane z 2019 r.)

W hotelach jest powszechne bezpłatne wifi, która działa z bardzo przyzwoitą prędkością i pozwala swobodnie korzystać z internetu wliczając streaming video. Przy takim łączu wystarczy nawet skromny pakiet danych w ramach internetu mobilnego.

Na lotnisku można czasami otrzymać bezpłatną kartę turystyczną sieci True Move H (bez konieczności rejestracji; jeśli natomiast kupicie w normalnym sklepie, paszport będzie konieczny). Do karty dołączona jest co prawda informacja o pakietach możliwych do uruchomienia (skrojone pod turystów, drogie i nieporęczne), ale spokojnie można uruchomić też pakiety ze standardowej oferty sieci (np. 1,5 GB ważne przez miesiąc, co przy szybkim łączu w hotelu powinno w zupełności wystarczyć, za równowartość ok. 22 zł). 

Jeśli ktoś nie załapał się akurat na promocję, starter można kupić i zarejestrować np. w 7-Eleven (choć czasami im się nie chce) lub w licznych punktach turystycznych (uwaga na zbyt wygórowane ceny).

Konto można doładować np. w sieci sklepów 7-Eleven (trzeba mieć przy sobie numer telefonu, który samodzielnie wbijamy na klawiaturze terminala).

Sieć True Move H zapewnia bardzo wysoką prędkość transmisji danych zarówno w sieci 3G jak i 4G.

3. Indonezja (dane z 2019 r.)

W miejscach turystycznych wifi w hotelach działa zwykle bardzo dobrze i szybko, ale np. na takiej wyspie Flores z prędkością było już gorzej. Na niedużych wyspach niedaleko Bali: Nusa Ceningan, Lembongan i Penida infrastuktura też chwilami nie nadąża za rosnącą liczbą użytkowników.

W przypadku internetu mobilnego polecam karty Telkomsel. Jest to największy operator i zapewnia największy zasięg w całym kraju i bardzo przyzwoite prędkości transmisji danych (w odseparowanych miejscach czasami pojemność sieci okazuje się jednak niewystarczająca do obsłużenia ruchu). Karty trzeba rejestrować w punkcie sprzedaży, ale jest aż miesiąc, zanim z powodu braku rejestracji stopniowo będą odłączane kolejne usługi. Więc jeśli planujecie pobyt w Indonezji do 30 dni nie trzeba się tym przejmować. W wielu miejscach turystycznych sprzedawane są karty już prerejestrowane na jakiegoś Indonezyjczyka, np. sprzedawcę.

Generalnie pakiet startowy z kredytem 10 tys. rupii nie powinien kosztować więcej niż 25-30 tys. rupii (jakieś 8-9 zł). W Yogyakarcie dostaliśmy taki właściwie za 10 tys. rupii. Trzeba uważać na Bali, bo cena dla turystów może być kilkukrotnie zawyżona, ale w lokalnym sklepiku z telefonami można dostać nową kartę sim z pakietem 9GB internetu (z podziałem na lokalny - chodzi o miejsce korzystania z telefonu, ogólnokrajowy, social media i video streaming) za ok. 100 tys. rupii. Bardzo dobry deal. Jeśli ktoś chce was skroić więcej, pakiety lepiej wybrać samodzielnie z poziomu aplikacji Telkomsel. Pod warunkiem, że ktoś zechce wam sprzedać samą kartę sim w normalnej cenie ;)

Pod żadnym wypadkiem nie należy kusić się na zakup karty na lotnisku. Spryciarze oferują tylko gotowe pakiety, za co na Bali żądają od turystów jakichś 200-400 tys. rupii (55-110 zł).

Internet jest dość tani, ale taryfy bywają skomplikowane (pakiet podstawowy, do tego coś w gratisie, plus wifi extra) i nie zawsze logiczne. Np. jeśli dostajecie limit na internet 4G a w miejscu gdzie jesteście jest tylko zasięg 3G, to pakietu 4G nie da się wykorzystać. Problem ten dotyczył głównie wyspy Flores. Na Bali 4G hula aż miło :) 

Doładowania dostępne są praktycznie w każdym sklepie (trzeba pytać o "Pulsa") na zasadzie transferu środków z konta sprzedawcy. Chcąc doładować konto znaczną kwotą musiałem w małej miejscowości na wyspie Flores obskoczyć 4 punkty, bo żaden nie miał możliwości doładowania potrzebnej kwoty w pełnej wysokości. Teraz bezproblemowo działa doładowanie z poziomu aplikacji z płatnością kartą płatniczą

4. Australia (dane z 2016 r.)

W Australii zatrzymywaliśmy się głównie na kempingach. Co prawda niektóre z nich oferują wifi (szybkie), ale w większości przypadków podróżując w taki sposób jak my trzeba polegać na internecie mobilnym. Usługi telekomunikacyjne w Australii są dość drogie (jak wszystko inne), ale ku naszemu zaskoczeniu to tam internet mobilny wyszedł nam najtaniej. W promocji roku kupiliśmy jeszcze na lotnisku dwie karty sim za dolara australijskiego sztuka, a każda z nich oferowała w gratisie 7,5 GB danych i dodatkowo 30 AUD kredytu, kilkaset minut rozmów w Australii i chyba 60 minut rozmów do Europy. Starczyło z nawiązką. Standardowo zestaw startowy kosztuje 30 AUD i zawiera tylko część tych opcji.

Jedyną sensowną opcją jest narodowy operator Telstra dysponujący największym zasięgiem, choć i ten może zanikać w odleglejszych rejonach kraju. Karty należy rejestrować, ale dokonuje się tego samodzielnie na stronie internetowej. Tam gdzie jest zasięg, prędkość transmisji danych jak na kraj wysoko rozwinięty przystało jest imponująca.

5. Sri Lanka (dane z 2016 r.)

Pomimo że każde miejsce noclegowe reklamuje się posiadaniem darmowego wifi, w większości bazuje to na internecie mobilnym, który rozdzielany jest na wielu użytkowników. I zamiast przyjemności surfowania jest nauka cierpliwości.

Zdecydowanie warto zaopatrzyć się w lokalną kartę i pakiet internetowy, wtedy cała przepustowość łącza będzie tylko dla was :) Niestety kupno karty to konieczność przebrnięcia przez lankijską biurokrację i poświęcenia na to sporo czasu. Trzeba oczywiście mieć ze sobą paszport i adres na Sri Lance (np. adres hotelu). Ceny pakietów są raczej niewygórowane.

Polecany operator to Dialog.

6. Hong Kong (dane z 2016 r.)

Hong Kong jest na tyle rozwiniętym regionem, że nie ma problemów z połączeniem się z bezpłatnym wifi chociażby zatrzymując się przez McDonaldem ;) Większość turystów nie zostaje w Hong Kongu zbyt długo, więc to kolejny argument, żeby odpuścić sobie kupno karty.

Ale jeśli ktoś bardzo chce, to może bez problemu kupić kartę wraz z pakietem internetowym ważnym 3-5 dni za równowartość ok. 40-50 zł. Trochę drogo. Jak wszytko inne w Hong Kongu.

7. Tajwan (dane z 2016 r.)

Jak na azjatyckiego tygrysa i kolebkę nowoczesnych technologii przystało internet na Tajwanie w hotelach śmiga aż miło. Nie będziecie potrzebować dużego pakietu komórkowego.

Internet mobilny działa z bardzo dużą szybkością w technologii 4G praktycznie na całym obszarze wyspy. Pakiet 3-4GB danych ważny przez 2 miesiące wraz z kartą będzie kosztował ok. 30 zł. Kartę można kupić na lotnisku (tylko z paszportem), trzeba tylko uważać, bo eksponowane są wyłącznie oferty z nielimitowanym internetem na różne okresy, co wychodzi dość drogo. Jeśli zapytacie o ograniczony pakiet danych, dostaniecie to, czego potrzebujecie.

Korzystaliśmy z usług operatora Chunghwa Telecom i śmiało możemy go polecić.

8. Nepal (dane z 2018 r.)

Guesthouse'y w Katmandu zwykle zapewniają dostęp do wifi, choć niekoniecznie łączą są szybkie i stabilne. Na trasie popularnych trekkingów w górach można skorzystać z płatnego (zwykle) dostępu do wifi opierającego się na łączu satelitarnym (600 rupii za pakiet 1 GB ważny 30 dni ale tylko w jednej miejscowości lub 2.000 rupii za pakiet 10 GB ważny na całej trasie). Warto mieć w odwodzie lokalną kartę sim z niedrogim pakietem danych. Polecamy kartę operatora NCell. Warto ją kupić w salonie operatora (do namierzenia w Google Maps), gdyż małe sklepiki w dzielnicy Thamel doliczają swoją prowizję, co niekiedy oznacza nawet 10-krotną  (!) przebitkę cenową. Do zakupu karty sim (100 rupii, ok. 3 zł) niezbędny będzie paszport i - uwaga - zdjęcie paszportowe. Duży pakiet danych (16 GB ważnych 30 dni) kosztuje w salonie operatora ok. 1.025 rupii (ok. 33 zł) wraz z podatkiem.

Uwaga: w górach zasięg bywa niestabilny. Na trasie do Everest Base Camp NCell ma zasięg w Phaplu, Surke, Lukli, Phakding, Namche Baazar, Tengboche i Pangboche, a potem dopiero w Gorak Shep (choć pojemność sieci wydaje się być nieduża). Nie ma zasięgu w Dingboche, Lobuche, Pheriche oraz w wioskach pomiędzy Phaplu a Surke (na tym odcinku z ograniczeniami działa druga nepalska sieć - Namaste)

9. Filipiny (dane z 2015 r.)

Wifi w hotelach jest powszechne, prędkość w odleglejszych rejonach nie jest oszałamiająca, ale w zupełności wystarcza do przeglądania sieci, załadowania zdjęć czy nawet obejrzenia jakiegoś filmiku. Dwie ostatnie czynności mogą wymagać od użytkownika trochę cierpliwości, ale się da.

Internet mobilny jest powszechny, ale zdarzało nam się mieć problemy z zasięgiem (np. w domu na Siquijor sygnał był bardzo słaby, a korzystanie z internetu męczarnią). Tam, gdzie zasięg jest dobry, prędkości są zadowalające i spokojnie pozwalają na w miarę szybki upload plików i videorozmowę na Skype. 

Korzystaliśmy z usług dwóch operatorów filipińskich: Smart i Globe. Oferty są porównywalne, a ponieważ w niektórych miejscach lepszy zasięg ma jeden bądź drugi operator, często nawet Filipińczycy mają numery z obu sieci.

Nielimitowany miesięczny dostęp do internetu mobilnego 3G to koszt ok. 1.000 peso (90 zł). Są również pakiety ilościowe i ograniczone czasem. Do wyboru, do koloru.

Karty telefoniczne dostępne są powszechnie za równowartość kilku złotych i nie trzeba ich rejestrować. Informacja o pakietach i sposobach ich aktywacji jest dostępna po angielsku. Doładowania są powszechnie dostępne (na zasadzie przekazywania "kredytu" z numeru osoby doładowującej na wasz, więc trzeba mieć pod ręką swój numer)


Przy tak niewielkich kosztach telekomunikacyjnych nie warto nawet spoglądać na usługi roamingowe świadczone w oparciu o polski numer telefonu. Z sms-ów informacyjnych, które regularnie otrzymujemy wynika, że minuta połączenia wykonanego to co najmniej 8 zł, odebranego 5 zł, a 1 MB (tak, jeden megabajt) transmisji danych to aż 43 złote!

Z polskiego numeru całkowicie jednak zrezygnować się nie da. Przyda się chociażby do odbierania smsów z kodami autoryzacyjnymi z banków czy innych serwisów usługowych. Żeby uniknąć konieczności przekładania za każdym razem kart sugerujemy zabrać ze sobą w podróż stary telefon - im prostszy i im dłużej wytrzymująca bateria tym lepiej - służący wyłącznie do odbierania smsów. Jeśli będziecie podróżować we dwójkę, to polecamy zabranie aparatu obsługującego jednocześnie dwie karty sim. Sprawdza się znakomicie.


Komentarze

  1. Ciekawe statystyki, ciekawe jak to będzie prezentować się w nastepnych latach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń