Siquijor - wyspa szamanów, uzdrowicieli i ziołolecznictwa

Wierzycie w skuteczność bioenergoterapeutów? Szamanów i ich mikstury albo rytuały? Przyznaję bez bicia, że ja nie bardzo, ale z drugiej strony czasem wystarczy pomóc organizmowi w walce z dolegliwościami, po prostu uwierzyć, a "cuda" (podobnie jak placebo) zrobią swoje i okażą się skuteczne. Zupełnie inne podejście mam do medycyny naturalnej - stosowania specyfików wprost z natury: ziół, roślin, olejków - te przecież wykorzystywane są w leczeniu od lat i mają swoje uznane miejsce w medycynie. Kto nie wzmacniał się miodem? Herbatką malinową albo nalewką jak zaczynało łamać w kościach? Albo w dzieciństwie: nie prościej było na rozbite kolano przyłożyć liść babki lancetowatej niż przerywać zabawę i wracać do domu po plaster?

Siquijor, nazywana wyspą szamanów i uzdrowicieli, jest sławna na całe Filipiny. To tu garną się ludzie poszukujący pomocy i wielu ją znajduje. Uzdrowiciele wykorzystują doświadczenie zdobywane przez setki lat i nie ma w ich działaniach nic poza autentyczną chęcią niesienia pomocy innym. Skoro trafiliśmy więc w tak wyjątkowe miejsce, musieliśmy skorzystać z okazji i zobaczyć na własne oczy, jak wygląda szaman w akcji.


Gdzie można znaleźć uzdrowicieli? Pomaga mapka wyspy dostarczana przez lokalne władze kierująca wszystkich będących w potrzebie (lub ciekawych) w góry. Dostać się tam nie jest wcale tak prosto, bo dróżki są wąskie, często dziurawe, no i strome. Ale docieramy tam motocyklem z naszym przewodnikiem Alvinem i z zaciekawieniem poddajemy się rytuałom.

Zaczyna się od postawienia pod krzesłem kociołka z płonącymi ziołami. Atmosfera gęstnieje wprowadzając w stan odprężenia. Żeby nie pozostawiać rzeczy przypadkowi obok palonych ziół uzdrowicielka stawia figurę Matki Boskiej. Przykłada ręce do różnych części ciała i wypowiada cicho słowa brzmiące jak tajemnicze inkantacje. Nasuwa się skojarzenie z rodzimą szeptuchą, chociaż ten rodzaj działalności w Polsce już (chyba) został zaniechany. Możemy zwrócić się do szamanki z celem, jakiego oczekujemy lub zdać się na jej diagnozę. 


W ruch idą naturalne olejki (plecy palą jak po przylepieniu mocnego plastra rozgrzewającego) oraz maści tworzone na bazie roślin i ziół. Pojawiają się elementy masażu. Zbierana i strzepywana na bok jest zła energia nagromadzona w ciele. Inni, w zależności od dolegliwości, mają przykładane do ciała liście roślin, papkę z ziół itp. I nawet osoba nastawiona do tematu tak sceptycznie jak ja wstaje z krzesła myśląc: a może jednak coś w tym jest? 

Warto dodać, że "usługi" uzdrowicieli nie mają charakteru komercyjnego. Są to ludzie, którzy autentycznie wierzą, że potrafią pomóc i chcą to zrobić. Nie wystawiają rachunków - w rogu stoi skrzynka, gdzie można odwdzięczyć się za pomoc wrzucając dobrowolny datek. Ewentualnie można kupić eliksiry: pomyślności albo eliksir miłości. Lub wisiorki mające przynosić szczęście i chronić przed problemami.


Skąd w ogóle biorą się te specyfiki? Corocznie na Siquijor odbywa się tzw. Healing Festival, podczas którego spotykają się tam uzdrowiciele z całego regionu. Wspólnie przygotowują mikstury z kory drzew, korzonków, ziół, insektów i innych składników, które mają leczniczą moc. Składniki te są zbierane wyłącznie w piątki, głównie w lasach. Mikstury te są wykorzystywane przez cały rok. Popiół z palonych ziół, korzonków i kory drzew tworzy zaś serce wisiorków przynoszących pomyślność.

Ale medycyna naturalna to nie tylko domena szamanów na wyspie. Również wśród mieszkańców szeroka jest wiedza na temat tego, które rośliny pomagają na różne dolegliwości. Sami mieliśmy okazję przekonać się, jak skuteczny jest sok wyciśnięty z liści moringi oraz rośliny zwanej hagonoy na otwarte rany. Działa jak naturalny antybiotyk, środek odkażający i ściągający. Ratował moje przetarte do krwi kolano i rany na stopach Oli.

Generalnie niepozorne liście drzewa moringi, które rośnie niemal przy każdym domu, mają wiele zastosowań. Plotka mówi, że zupa z moringi i trawy cytrynowej jest najlepszym środkiem na kaca :)

Innym ciekawym specyfikiem jest olej kokosowy. Według dostarczonej przez producenta karty ma kilkadziesiąt różnych zastosowań, pomagając i zapobiegając bardzo szerokiemu spektrum niedogodności. Nawet jeśli połowa (albo trzy czwarte) z nich jest trochę naciągana, to nie ulega wątpliwości, że jest to substancja zdrowa, naturalna i nie może zaszkodzić. Stosowana zarówno zewnętrznie (na skórę), jak i spożywana w ilości 2 łyżeczek na dobę.

Zastosowania oleju kokosowego wg producenta
Nasze zaufanie do olejku kokosowego wzrosło po tym, jak na własne oczy zobaczyliśmy proces jego produkcji. Fabryka znajduje się kilka kilometrów przed miejscowością Maria jadąc od strony Lazi (Łazów ;). Skręca się w boczną gruntową ścieżkę i dociera na miejsce, gdzie pracownicy chętnie oprowadzają po zakładzie i opowiadają o procesie produkcji. A tak to wygląda:

Najpierw wyodrębniany i rozdrabniany jest kokosowy miąższ


Następnie miąższ trafia na podgrzewaną płytę (piec) o różnej temperaturze w zależności od miejsca i suszy się przez kilkadziesiąt minut.


Kiedy wiórki odparują już całą wodę i "wyschną na wiór", na zimno w specjalnej prasie tłoczony jest z nich olej kokosowy (co technicznie wygląda tak, że na dźwigni uwiesił się sporych gabarytów Filipińczyk i ciężarem swojego ciała dociskał prasę), następnie zlewany do butelek i wystawiany na sprzedaż.


Z 8,5 kg kokosa tłoczony jest zaledwie litr olejku. Wtedy każdy możne skorzystać z dobrodziejstwa natury. Oczywiście jest on do kupienia na miejscu w rozsądnych cenach, a te można jeszcze negocjować przy zakupie większych ilości. Smacznego!


Komentarze

Łączna liczba wyświetleń