Relacje i relacyjki

Just because you miss someone does not mean they belong in your life 

Czy wy też tak macie, że kiedy otwieracie Facebooka, pierwsze co widzicie to różne cytaty? I nie mam tu na myśli Soku z Buraka (przy okazji pozdrawiam twórców, jesteście moimi bogami). Chodzi mi o różne MĄDRE cytaty. Krąży tego sporo po internecie, a jeżeli jakiś komuś z nas podpasuje (tak, ja też tak czasem robię), udostępniamy go u nas. Niektórzy twierdzą, że robią tak tylko ludzie, którzy sami nic mądrego do powiedzenia nie mają, ale ja się z tym nie zgadzam. 




W zasadzie, skoro już się przyznałam, że sama tak robię, to nie bardzo mogę się z tym zgodzić, bo wyszłabym na osobę o znikomym poziomie inteligencji. Niemniej jednak biorąc w obronę udostępniaczy cytatów - czasem cytaty są tak w punkt i tak idealnie pasują do naszego nastroju w danej chwili, że aż wstyd ich nie wyłapać i nie podzielić się z innymi. Lepsze to oczywiście od informacji, że się idzie na kupkę czy też dwusetnego zdjęcia ze śniadaniowni w sobotę rano ;) Wiem, zaraz mnie fala krytyki obejmie, ale ci, którzy chcą mnie krytykować niech przejrzą najpierw własny profil z ostatnich dwóch lat i policzą ile razy wrzucali takie zdjęcie. Jeśli przekroczą 20 to może jest to znak, że coś się bardzo złego dzieje ;) Albo bardzo dobrego - np. spadły mocno ceny śniadań na mieście, co oznacza, że mogę wracać do Polski ;)

Wróćmy jednak do cytatów. Jakiś czas temu jedna z moich koleżanek udostępniła cytat, który zmusił mnie do głębszej refleksji. Jak być może wiecie - ci, których to interesuje na pewno wiedzą - siedzimy teraz na wiosce pod Kota Kinabalu i niedaleko mamy plażę. Korzystam zatem z niej regularnie i wpatruję się z upodobaniem w fale, bo to przy ich oglądaniu najlepiej mi się myśli.

Sam cytat można przetłumaczyć mniej więcej tak: Fakt, że za kimś tęsknisz, nie oznacza, że ta osoba jest częścią twojego życia (wolne tłumaczenie własne, jeśli ktoś ma lepszy pomysł na jego przetłumaczenie - wpisujcie w komentarzach ). Cytat jak cytat, ktoś powie. Wielka mądrość, bez zastosowania w życiu. Pewnie tak, ale może warto się nad nim pochylić na minutkę i przemyśleć, co oznacza.

Kiedy przygotowywaliśmy się do wyjazdu do Azji, najbardziej bałam się tęsknoty. Że nie dam rady. Jeśli dodamy do tego wieszczy powtarzających mi, że na pewno będzie to trudne - kryzysik mamy gotowy. Nie powiem, bywały trudne chwile - szczególnie w święta, ale na szczęście żyjemy w roku 2016: mamy i skype, i maile, i Whatsuppa, i Vibera, i Facebooka. Słowem, sposobów komunikacji jest sporo i ja chętnie z nich korzystam. Jak i Rodzinka i znajomi. Nie zostałam z poczuciem, że jestem sama daleko za oceanem, wręcz przeciwnie - wiele relacji po latach milczenia udało mi się znowu odbudować i w tym kierunku zamierzam podążać.

Miałam bowiem dużo czasu na zastanowienie i doszłam do wniosku, że swoistą pustkę w moim życiu, pustkę, która również pchnęła mnie do wyjazdu do Azji, wywołałam w sobie sama. Gdzieś w biegu będąc, często odkładałam spotkania, przesuwałam wysyłanie sms czy odpowiadanie na telefony - i niestety często na świętego Dygdy. Wydawało mi się, że jeszcze zdążę, że będzie lepszy moment, że teraz jestem zmęczona. Hmm, chwilowo zmęczona nie jestem i doceniam, że wszyscy, których zaczepiam na Facebooku znajdują chwilę w swoim zabieganym życiu, żeby mi odpisać, bo ja nie zawsze tą chwilę znajdowałam. Nie, nie zamierzam się teraz biczować nad tym, jaką to słabą przyjaciółką bywałam dla niektórych, nie widząc i nie rozumiejąc, że ktoś naprawdę teraz potrzebuje, żebym znalazła dla niego czas, a nie wtedy kiedy będzie to zgodne z moim kalendarzem. Czasem gubiła mnie też duma - miałam poczucie krzywdy, że to ja się wiecznie odzywam, a nie ta druga strona. Jakie poczucie krzywdy?! Dzisiaj mam ochotę cofnąć się w czasie, trzepnąć osobiście w głowę i powiedzieć: obudź się stara! Z drugiej strony patrząc, czasem trzeba chyba po prostu niektórym pozwolić iść swoją drogą, nie trzymać się ich kurczowo, będąc emocjonalnym Dementorem. To, że ja za kimś tęsknię, nie znaczy, że ta osoba musi być w moim życiu. Jeśli nie chce - jej prawo. A tęsknotę da się okiełzać. Naprawdę. Nawet za tymi, których nie ma. A że boli? No boli. I tyle.

Ważne, żeby iść do przodu - jakoś. Żeby nie iść samemu. Albo iść samemu - jak kto woli. Ja wolę nie sama. Na szczęście sama nie jestem. A podróż do Azji pozwoliła mi to docenić. Człowiek mądrzeje patrząc na fale, zmądrzałam ciut i ja. Doceniam tych, którzy idą obok mnie, często wirtualnie. A jeśli nie chcą? Też ich doceniam. Że przez jakiś czas obok szli. I wytrzymali ze mną. A to nie jest proste. Łukasz wie coś na ten temat. Jak myślicie, dlaczego chciał uciec do Azji? Nie przewidział przecież, że się przyczepię :) Jak rzep, prawdziwy rzep ;)

Komentarze

  1. Olu, bardzo mądre przemyślenia:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobają. Czy mądre to nie wiem, ale szczere na pewno ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń